Studia


Autor: angelous
15 października 2007, 21:11

 Tak się zastanawiam czy wybrałem odpowiednie studia. Jestem na Geodezji i Kartografii, specjalność Geodezja i geoinformatyka. Chyba decydowałem się na te studia nie wiedząc zbyt wiele o tym kierunku. Zawsze uważałem, że w życiu trzeba robić to co się lubi. Geodezje to kierunek, który w większości opiera się opiera się na matematyce. A ja tego przedmiotu nie trawię. Owszem, jak mam opanowaną daną część materiału to przyjemnie się liczy wiedząc, że wychodzi Ci to dobrze ale fakt faktem jeśli chodzi o matmę to ja szczególnie z niej wybitny nie jestem, więc rzadko potrafię dostać dobrą ocenę z tego przedmiotu. Po prostu niektórzy mają do tego uzdolnienia a inni nie. Chyba zdecydowałem się na geodezję w oparciu o zachwalanie tego kierunki przez innych (znajomi, wujek, pan Ł.) i o perspektywy dobrej kasy w przyszłości (pod warunkiem, że ukończę ten kierunek). Tylko, że mnie nic a nic nie pociągają te studia. No właśnie - najgorsze jest to, że ja nie wiem kim chciałbym być w przyszłości i w jakim zawodzie pracować. Może zostanę kosmonautą? To oczywiste, że wykłady są ciężkie i to nie jest liceum. Ale znając siebie już wiem, że tej wiedzy łatwo nie przyswoję. Uczenie się nazw minerałów i ich cech (barwa, połysk, rysa, łupliwość, przełam, twardość etc.) to nie jest dla śmiertelników. Przedmiot fizjografia i morfologia będzie moją piętą Achillesową tak jak biologia w liceum. A wykładowcy? Yuk! Miałem tylko jednego, który mi się spodobał ale niestety, poszedł na zwolnienie lekarskie z powodu kłopotów z biodrem i już go w tym semestrze nie zobaczę. No i jeszcze jeden wykładowca (narcyz zajebisty swoją drogą) ma u mnie małego plusa. Tłumaczył nam historię geodezji i pokazywał slajd na którym był żółw, na nim cztery słonie, które trzymały na trąbach świat w kształcie dysku. I powiedział, że najstarsze ludziki u zarania dziejów właśnie w taki sposób sobie wyobrażali świat. Mało kto na sali zczaił się, że ten gość czyta Terrego Pratchetta=] Ale wykładowcy to już kwestia przypadku. Poza tym - nie wiem czy podoba mi się te miasto - Olsztyn - w którym spędzę "trochę" czasu. Taki większy Ełk. Chociaż nie - Ełk jest bardzo "poukładany". Tam empeki nie spóźniają się regularnie po 5-10 min i można do nich nawet wejść. Nie znam dobrze jeszcze tego miasto miasta ale to oczywiste, że nie można go porównywać Olsztyna do Gdańska czy Warszawy.

Tak czy siak - wykładowcy czy miejsce studiowania to podrzędne sprawy. Główny problem to pytanie czy geodeta to zawód dla mnie?

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz