20 lipca 2007, 20:26
Mówi się, że jak kogoś spotykamy to pierwsze cztery minuty decydują o tym czy nawiążemy z tą osoba bliższy kontakt czy nie. Wielu ludzi wyznaje tą teorię. Moim zdaniem nie powinno się tak robić. Nie ocenia się książek po okładkach. Jest to jedna z podstawowych zasad moralnych. Wygląd i zachowanie człowieka często może nas zmylić. To, że ktoś ma dobrą prezencję nie znaczy, że nie może być zbirem.
"A zatem ukryłem swoją nikczemność,
słowem skradzionym z pisma świętego.
I świętego udaję, diabłem będąc."
Owszem, przyznaję, że jak mam się z kimś zapoznać to moje pierwsze wrażenie będzie w miarę ważne i mimowolnie zwrócę uwagę na wiele wizualnych i tym podobnych szczegółów dotyczących tej osoby. Jednakże nauczyłem się by na ich podstawie nie oceniać innych ludzi. Często ta ocena może być niesprawiedliwa... By kogoś ocenić trzeba go po prostu poznać. To, że ktoś się zachowuje tak a nie inaczej nie oznacza, że on taki jest naprawdę. Przecież, wiele czynników może wpływać na jego postępowanie i przez nie, nie jest sobą o musi nosić maskę. Liczy się wnętrze, te szczere, prawdziwe wnętrze którego nie dostrzeżemy przez pierwsze cztery minuty konwersacji.