Archiwum sierpień 2007


Wierszodanie...
Autor: angelous
26 sierpnia 2007, 23:21

- Więc czemu?
- Przecież mówiłam ci czemu nie możemy być razem...
- Ale przecież kochamy się! Czy to nie wystarcza?
- Owszem, przeważnie wystarcza.
- Przeważnie?
- Czasami kochankowie nie mogą być ze sobą właśnie ze względu na swoją miłość...
- J.. jak to?
- Czasami uczucie bywa tak mocne, że strach przed zranieniem jest zbyt duży by móc być razem. A co by było gdyby nam nie wyszło Ukochany? Potrafiłbyś wtedy sprawić, że mój głos nie będzie kaleczył uszu twoich? Że twój wzrok nie będzie cierpiał na widok mój? Że twoja skóra nie będzie płonęła pod wpływem dotyku mego?
- Kochanie wiesz przecież, że nawet gdyby nam nie wys... wyszło to mimo wszystko nadal będziesz miła memu sercu.
- Wierzę w twe słowa Ukochany. Wierzę bo Ci ufam. Z pewnością iskra tkwiąca między nami nadal będzie mocno żarzyła się lecz będzie taki czas, że przygaśnie i będzie  wypuszczała tylko niewielkie promyki. Będzie to czas ciężki i okrutny dla naszych serc. Czas w którym będziemy cierpieć. Jesteś gotowy na niego?
- Teraz już zrozumiałem na czym polegają Twoje obawy. Cierpienie. Owszem, boję się go. Mimo to, że boję się go bardzo to wierzę, że gdy owy czas przeminie, znowu będzie tak jak dawniej. Ale czy zdołamy zwyciężyć nad samym sobą i przetrwać? Czy zdołamy pozostawić nasze ciała nienaruszone a umysły uchronić przed szaleństwem?
- Dlatego właśnie nie możemy być razem Ukochany. Jesteś dla mnie zbyt ważną osobą, zbyt bliską memu sercu bym mogła Cię stracić. Nawet jeśli tylko na chwilę.
- Ale czy ryzykując nasze ognisko uczuć nie rozrosłoby się?
- Wiem, że będzie nam ciężko. Ale za czasem docenimy to. Nadal będziesz mym Ukochanym a ja Twoją Kochaną. To jest jedyny sposób by utrwalić to co jest między nami i nie zaszkodzić temu. Przecież wiesz, że mam rację.
- Wiem. Czasami nie mogę tylko pojąć czemu serce nie może iść w parze z rozumem. Ale rozumiem również, że czasem by coś zyskać, trzeba coś ofiarować. Nie możemy nic osiągnąć bez choćby najmniejszego poświęcenia. A jeśli owe poświęcenie nie jest takiej samej wartości jak nasz cel to wtedy los może zwrócić się przeciwko nam. Och Bogowie, jak ja chciałbym móc ominąć te jedno z wielu praw natury! Kochana, czy myślisz, że może kiedyś...?
- Nie wiem Ukochany. Chciałabym Ci dać moje słowo ale nie potrafię przewidzieć co przyszłość przyniesie. Co ma być to będzie. Niebo znajdziemy wszędzie. Bądźmy cierpliwi i witajmy każdy nowy dzień z rękoma szeroko ku niemu wyciągniętymi.
- Masz rację. Kroczmy przed siebie z podniesionymi głowami bo kto wie co przyniesie ranek.
- Kocham Cię Ukochany.
- Kocham Cię Kochana. 

19 urodziny
Autor: angelous
24 sierpnia 2007, 21:50

 Dzisiaj skończyłem 19 lat... Ile to ja rzeczy widziałem przez te 19 mgnień wiosny.... A ilu to jeszcze nie widziałem=/ Ale to nic, jeszcze wiele przede mną=] Mimo iż już od równo roku jestem dorosły to nadal się czuję jakbym miał mentalność dziecka xD

Na początku chciałbym podziękować Zającowi za notkowe życzonka - arigato:*

A teraz przejdźmy do rzeczy najważniejszej, z powodu której, powstała ta notka... Nigdy mnie nic podobnego nie spotkało. Nigdy nie spotkało mnie Coś tak miłego.... A mianowicie wczoraj takie trzy jedne Kochane wyprawiły mi imprezę urodzinową... Wątpię by kiedykolwiek w życiu było mi tak miło. Mimo że nie było tego po mnie widać to cholernie się wzruszyłem tym wszystkim a momentem kulminacyjnym mego wzruszenia był mój prezent... - najlepszy jaki mogłem sobie wymarzyć! Nieważne gdzie będę mieszkał, on zawsze będzie mi towarzyszył i przypominał o tamtym dniu. Prawdziwy prezent od serca. Oczywiście nie byłoby tej imprezki bez paru nadprogramowych emocji - straż pożarna, wichura, gaszenie trawnika, burza, brak prądu, nocne powitanie bez rodziców (akurat z tego to mógłbym zrezygnować) - oj będzie co wspominać, oj będzie=]

Naprawdę nie potrafię obrać tego w słowa jaki się czuję szczęśliwy, a tym bardziej nie potrafiłbym znaleźć takiego słowa bym mógł wyrazić dziewczynom moją wdzięczność.

Dziękuję Kochane Misiaki:***

Oczywiście, dziękuję również wszystkim innym ludziom, którzy pamiętali o takim niby zwyczajnym ale dla mnie nadzwyczajnym dniu:*

"Nigdy nie zapominaj najpiękniejszych dni twego życia! Wracaj do nich, ilekroć w twoim życiu wszystko zaczyna się walić."

Phil Bosmans

Wolność
Autor: angelous
22 sierpnia 2007, 22:26

 Często słyszę texty typu "skończyłem 18 lat toteż jestem wolny; mam już własne mieszkanie co czyni mnie wolnym; żyję w wolnym demokratycznym kraju" etc. Ale czy ludzie naprawdę są wolni?

Moim zdaniem - nie. Zawsze jest coś co nas ogranicza. Może to być wiele rzeczy - rodzice, pieniądze, prawo, zobowiązania, nałogi, inni ludzie. Nigdy nie mamy całkowitego wpływu na nasze decyzje. Zawsze coś na nie oddziałuje.  Więc czy jest sposób by poczuć się wolnym? Myślę, że Krailsheimer najlepiej zobrazował tą sytuację:

"Aby czuć się wolnym istnieje prosty sposób: nie szarpać i nie napinać smyczy."

Zgadzam się z nim. Żeby być wolnym, człowiek musi znać pewne granice, których nie może przekroczyć. Jeśli będziemy postępować rozsądnie i będziemy umieli dostosować się do z góry ustalonych zasad (np. zasady panujące w domu) to wyjdzie nam to na dobre, a z pewnością na tym nie ucierpimy. Nawet jeśli tak nam będzie się wydawało, że jest nam źle, to z czasem zrozumiemy, że tak naprawdę to było tylko narzekanie z naszej strony wobec otaczającego nas świata. Wtedy dopiero, myślę, że będziemy mogli się nazwać wolnymi ludźmi, a dokładniej - wolnymi ludźmi ze świadomością istniejących ograniczeń.

Osobiście cieszę się czasami, że nie mi decydować o niektórych sprawach i muszę liczyć się ze zdaniem innych. Owszem, są momenty, kiedy czuję się uwięziony, ale po pewnym czasie dziękuję im za te wszystkie "granice". Gdyby nie one to strach się bać ile strasznych rzeczy bym popełnił w swoim życiu.

Lucky & Happy
Autor: angelous
19 sierpnia 2007, 14:46

 Ostatnio mam dość sporego farta, ba, powiedziałbym nawet że dostałem przez przypadek naprogramowy przydział szczęścia. A mianowicie.... zdałem CAE na C i prawko u instruktora, przy którym podobno godzilla jest jaszczurką=]. I'm so proud of myself=P Dobra, dosyć narcyzmu. W końcu nie musze już niczym się przejmować i mogę cieszyć się w spokoju resztą wakacji. Chociaż "spokój" to może złe słowo, zwłaszcza jeśli brać pod uwagę dni między 14 a 18 sierpnia=]

Byłem w Gdańsku z dwiema takimi łajz... bardzo fajnymi dziewczynami=] Zwiedzanie, opalanie się (jednorazowe due to bad weather), dyskoteka, zakupy. W między czasie jeszcze jakieś % po ciemku na plaży, oglądanie wschodu Słońca spacerując po molo, no i nieustanna skłonność do robienia kółek=] Po 3 dobach szaleństwa w trójmieście pojechaliśmy do Olsztyna na małą parapetóweczkę mojej stancji. Tak sobie stwierdziłem, że człowiek nie potrzebuje snu i wcale nie tak trudno jest przestawić się na tryb nocny=]

Szkoda tylko, że nasz wyjazd trwał tak mało czasu - jedynie 4 dni... =(

Sola, Aniołku - Dzięki Wam nie zapomnę nigdy tego wypadu nad morze i często będę wracał do niego myślami. Już od dawna nie czułem się taki szczęśliwy jak po tym wyjeździe. - Dziękuję Wam:*

Smut
Autor: angelous
18 sierpnia 2007, 21:30

 To miała być bardzo wesoła i radosna notka opisująca parę ostatnich bardzo miłych, przyjemnych i szczęśliwych wydarzeń, szczególnie tego jednego długaśnego trwającego od 14 do 18 sierpieńka. Ale nie napisze o nich (przy najmniej teraz), gdyż ponieważ złapał mnie smut... :(

Już od wielu eonów nie miałem tak arcysilnej ochoty by usiąść i... zapłakać sobie... I mimo usilnych starań nie udało mi się uchronić od uronienia tych paru łezek. Czemu mnie dopadł dół? Pytam się już siebie od godziny... Chyba po prostu wszystkie te małe sprawy skumulowały się i w końcu wybuchły. Smutek z powodu rychłego wyjazdu pewnych osób na studia i strach, że ich nie zobaczę, albo będę ich widział bardzo bardzo rzadko (PJO); smutek z powodu złego kontaktu z rodzicami i wyrzuty sumienia z tego powodu, że to przeze mnie panuje taka a nie inna atmosfera; mój bardzo złośliwy charakter; kłopoty z dogadaniem się z niektórymi ludźmi; chęć robienia dobrze, gdzie zazwyczaj wychodzi na opak etc. Musiałem to z siebie wyrzucić. A teraz idę spać bo podobno sen jest najlepszym lekarzem na smutek. Osobiście w to nie wierze ale czemu by nie spróbować tego po ran enty. Może kiedyś ta teoria przestanie być tylko teorią.