23 grudnia 2007, 16:46
Wigilia - ten czas powininen być spędzony w rodzinnej atmosferze. Niestety mojego ojca na niej nie będzie - ma dyżur w wigilijny wieczór.
Podziwiam go. Podziwiam go za to ile on robi dla swojej rodziny. Chwyta się każdej możliwej pracy byśmy nie musieli myśleć jakby tu związać koniec z końcem. Jednocześnie stara się sprawic by każdemu z nas żyło się dobrze i niczego nam nie brakowało. Przez to zabieganie często niestety brakuje mu czasu na pewne sprawy takie jak nam obejrzenie filmu albo po prostu by usiąść w fotelu i móc odpocząć sobie po pracy. Żal mi go trochę bo wiem, że jego cały wysiłek, który wkłada w pracę i dom nie jest doceniany tak jak być powinien. Sam często się z nim kłócę, klnę na niego, robię wiele rzeczy na przekór a potem tylko żałuję tych wszystkich uczynków. Domyślam się jak on musi takie zachowania odbierać zwłaszcza gdy jest zmęczony po pracy. Co więcej serce mi się kraja jak widzę, gdy ojciec przychodzi do brata normalnie sobie porozmawiać jak ojciec z synem a brat tylko do niego pyskuje i go wygania z pokoju. Nie cierpię takich sytuacji. Nie wiem jak się mam wtedy zachować. Z jednej strony staram się po cichu uspokajać brata by tak nie rzucał się do taty, a z drugiej samemu staram się przejąć rozmowę by ojciec nie odszedł zmartwiony i przygnębiony, że został tak potraktowany. Jeszcze kiedyś nie pomyślałbym, że tak będzie mi zależało na ojcu. Był pewien okres w moim życiu kiedy go serdecznie niecierpiałem i cieszyłem się jak go nie ma w domu. Na szczęście zmądrzałem trochę. Chociaż możliwe, że nie chodzi tutaj o mnie, a o to, że na codzień nie mieszkam już w domu i nie widuję za często takich sytuacji. Ech...
Życie nie jest wdzięczne. Mam nadzieję, że mój ojciec przynajmniej jest szczęśliwy z niego.
2007-12-18 18:02:36 - ***
A zamiast pisać notkę, wyrażę ją cytatem z Terry'ego Pratchett'a.
"Powinno istnieć słowo określające mikroskopijną iskierkę nadziei, którą człowiek boi się dostrzec w lęku, że samo spojrzenie ją zgasi, jak przy próbie obejrzenia fotonu. Może tylko czekać przy niej, patrzeć obok niej, patrzeć poza nią, aż stanie się dość mocna by zaistnieć realnie."