Jak to ludzie mówią - historia lubi się powtarzać. Znowu będę zdawał maturę. A raczej zdawał i poprawiał. Postanowiłem napisać jeszcze raz matematykę i spróbować zdać niemiecki (rozszerzony - laczupakabra...). Wprawdzie termin składania deklaracji był do 30 września ale dyrektor powiedział, że jeśli obiecam, że dostanę się na SGH to złamie prawo i mi pozwoli poprawiać. Po co mi to? Hm tak jak pisałem w jednej z notek, że nie wiem czy geodezja to jest to to. Gdyby się okazało, że jednak nie chcę tego studiować to lepiej napisana matma niż mam teraz (49%) da mi większe szanse dostania się na niektóre uczelnie. O ile napiszę tą matmę lepiej. Bo wiem, że jakbym zrezygnował z geodezji to z pewnością chciałbym studiować w Warszawie. Nadal uważam, że Olsztyn to wieś. Poza tym matmę mam nawet teraz więc przynajmniej jak będę się uczył do matury to nie będą mi obce te wszystkie cyferki. A czemu niemiecki? Z dwóch powodów. Pierwszy to taki, że tyle się uczyłem niemca, zdawałem (i zdałem) DSD2, że szkoda mi jest tak po prostu zapomnieć tego języka (mimo iż go serdecznie nie cierpię). A tak wiedząc, że mam maturę w maju z niemca to przynajmniej będę miał jakiś cel, motywację by się go uczyć. A drugi powód to taki, że może spróbowałbym składać na SGH. Byłem tam ostatnio i sam duch tej uczelni zawarty w jej murach powalił mnie na kolana. Poza tym z tego co słyszałem o SGH - to tylko cud, miód i orzeszki. Przynajmniej nie ma tam takiej burdelu jak na Kortowie...
Poza tym - niczym nie ryzykuję podchodząc do matury. Nawet jeśli na niej się nie pojawię to nic takiego się nie stanie (poza tym, że nie pokażę się na oczy paru nauczycielom przez wiele lat). W sumie te poprawianie matury aż tak bardzo mi nie jest potrzebne. Ale czemu by nie spróbować. Przynajmniej w przyszłości, nie będę zadawał sobie pytań w stylu "a co by było gdyby".
Hm a może chcę coś komuś udowodnić poprzez ponowne podchodzenie do matury? Może sobie? Chyba nie ale sam już nie wiem... Jeśli tak to robię to podświadomie. Ale nie wiem. Nic już nie wiem...