Archiwum luty 2008


Gimnazjalni studenci
Autor: angelous
27 lutego 2008, 11:02

Niektórzy chyba jeszcze nie dorośli do studiów. Zdecydowanie. Byłem na wykładzie z Prawoznastwa. Musimy w ciągu semestru zaliczyć dwa przedmioty kształcenia ogólnego. Profesorka wie, że większość z nas chodzi bo musi (ja chodzę bo chcę się czegoś dowiedzieć) i nie chce nam utrudniać zaliczenia tego przedmiotu. Toteż wpis będzie tylko za frekwencję. Skoro kobieta tak bardzo idzie nam na rękę to moim zdaniem niech ludzie robią co chcą jeśli już nie chcą słuchać - czytają książki, gazety, śpią ale niech nie rozmawiają i przeszkadzają w prowadzeniu wykładu!

Dać palec to utną rękę. Trochę szacunku skoro ktoś idzie nam tak na rękę.

"Nie musisz mnie kochać, nie musisz mnie lubić ale powinieneś mnie szanować."

Byłem przerażony co oni wyprawiają. Drą się, do mikrofonu przystawiają komórki i puszczają głupie dzwonki, wpisują na listę obecności połowę swojego roku, który był na wykładzie nieobecny. Czy to jest poważne? Myślałem, że na studia idą tylko dorośli ludzie a nie dzieci, które zatrzymały swój rozwój w gimnazjum. Było mi aż wstyd za moją generację.

"Chamstwo, chamstwo i po trzykroć chamstwo."

Warszawa...
Autor: angelous
18 lutego 2008, 20:11

Bo tam panują inne zasady... Bo tam żyje się inaczej... Bo moje stare miejsce zamieszkania już nie jest dla mnie... Bo tam inaczej trzeba się zachowywać. Bo tam się jest e l y t ą. Bo stare zwyczaje już nie dla mnie. Bo tam ludzie są lepsi. Bo tam nie można się przyznawać skąd się pochodzi bo to wstyd. Błeee...

Jak dla mnie to niektórzy ludzie mają popieprzone w głowie z tą Warszawą. Miasto bardzo duże - ok. Stolica - też. Ale czy ludzie tam są inni niż Ci co żyją np. w Białymstoku czy Olsztynie? Niektórzy z tych  co wyjechali myślą, że lizneli nieba. Że żyją w jednym wielkim raju. Normalnie żal mi czasem ich słuchać... Gdyby to chociaż mieli jakieś argumenty by obronić swoje zdanie a nie tylko powtarzać wyuczone formułki...

No aż normalnie nawet nie mam ochoty rozwijać tej myśli tak mi niedobrze jak o tym myślę=/

Coś się kończy, coś się zaczyna...
Autor: angelous
06 lutego 2008, 00:58

Nie mogę już... Ile ja to razy powtarzałem sobie, że to ostatnia paczka? Czy ja jestem w nałogu? Czy może to jest forma buntu, że teraz nie jestem kontrolowany i mogę robić to co chcę? Zostały mi 3 papierosy w paczce i po nich nie zamierzam już kupować. Nie chcę i będę się starał trzymać w swoim postanowieniu. Jestem panem swego ciała i umysłu i nie będę niczyim niewolnikiem. Poza tym w końcu mam dobrą motywację by rzucić i wierzę, że dzięki niej uda mi się.

********

Ta sesja mnie wykończy psychicznie. Kreska znowu do poprawy. W pon mam drugą poprawkę, a zarazem ostatnią. W czwartek czeka mnie jeszcze fizjografia i muszę ją zaliczyć w pierwszym terminie. Nie ma bata. Z tego nie dam się obsadzić. W ogóle oni mnie tak łatwo z tych studiów się nie pozbędą. Wyrzucą mnie drzwiami to wejdę oknem. Zamurują okna to wejdę kominem. Zamurują komin to... będą mieli problem. Nie poddam. Tak jak Polacy pod Grunwaldem ja też będę walczył!

Parapety
Autor: angelous
04 lutego 2008, 22:55

Ludzie są beznadziejni. Ja rozumiem, że są parapety i klamki od zachrystii ale by urodzić się firanką? Wkurzają mnie pewne osoby. Wkurzają mnie swoją głupotą, ignorancją, arogancją i niechlujstwem. Nie lubię bardzo jak ludzie się  opierdalają, leniuchują i raptem na koniec budzą się ze swego letargu i mają pretensje do wszystkich naokół, że czegoś nie wiedzą. No szlag mnie trafia jak takie istoty się nie interesują niczym a potem udają biedne sierotki i użalają się nad swoim życiem i losem.

Ludzie! Chcecie by coś było zrobione dobrze - zróbcie to sami! Umiecie liczyć? Liczcie na siebie!

Poza tym wkurza mnie jak niektórzy kombinują by się wykręcić od roboty. Żeby coś osiągnąć to trzeba na to zapracować i tyle. Nic nie ma za darmo na tym świecie. To co osiągnąłem w życiu wypracowałem własnymi rękoma. Nie jestem święty, wiem, że np. uczę się stanowczo za mało ale jednak się uczę, a nie obijam i potem płaczę, że egzamin trudny był. Jest czas na rozrywkę i jest czas na pracę. Jeśli ktoś nie umie tego rozdzielić to niech potem nie płacze, że życie dało mu kopas dupas.