02 marca 2008, 17:52
A więc... Jestem dumnym studentem drugiego semestru Geodezji i Geoinformatyki, która z informatyką ma tyle wspólnego ile leśniczy z rybołówstwem, gdzie ryb używa tylko jako zagrychę. Póki co początek i niby to początki są trudne ale sądzę, że będzie jeszcze trudniej. Brrr fizyka. Jak ja nie cierpię tej "tajemniczej i fascynującej) fizyki jak to kiedyś powiedział mój kolega w wywiadzie do radia. No ale on - mózg - mógł tak powiedzieć=/ Przynajmniej cieszę się, że podstaw geodezji nadal uczy nas nasza dobra ciocia^^
Podziwiam odwagę niektórych. Ostatnio nawiązałem ponownie kontakt ze starym kumplem, który w sierpniu (coś koło tego) 2007 wyjechał wraz ze swoją dziewczyną do Anglii do pracy. Początkowo miał jechać tam tylko na rok popracować trochę i wrócić na studia. Jednakże postanowił tam zostać i za 5 miesięcy będzie się starał o rezydenta UK. Podziwiam go, że tak po prostu mógł zostawić wszystko za sobą i zacząć nowe życie. Nie jest mu łatwo bo pisał, że brakuje mu naszych pogańskich wyczynów w Ełku aczkolwiek żyje tam sobie wraz ze swoją dziewczyną i wygląda na szczęśliwego ze swoje wyboru. Podziwiam go. Co innego jechać na studia zza granicę a co innego przeprowadzić się. Ja osobiście bałbym się takiego kroku...
Jednakże z drugiej strony skoro kogoś nic nie wiążę ze swoim domem, miejscem urodzenia, wszystko co mu bliskie potrafi spakować w "walizkę" to czemu by nie zacząć gdzieś innego życia w innym środowisku w innej kulturze.