Archiwum lipiec 2007, strona 1


W moim kraju
Autor: angelous
12 lipca 2007, 21:33

 Dzisiaj jak jechałem pociągiem to zacząłem się zastanawiać - do czego zmierza mój kraj? Tak tak wiem, jestem pokręcony skoro o takich rzeczach myśle, ale jestem jaki jestem i tego nie zmienię. Po prostu lubię politykę i czasem sobie o tym podyskutować.

Nie było chyba jeszcze rządu, prezydenta, którzy nie byliby za coś krytykowani. Naród zawsze się do czegoś przyczepi. Ale myślę, że to co się u nas teraz wyprawia to już dawno nie było takiego czegoś. Po prostu obrady sejmu można porównać z kabaretami. A czytając wiadomości na wp to nie wiem czy się śmiać czy płakać... Cyrk na kółkach. Ministrzy odchodzą a po chwili wracają; afera goni aferę; CBA działa jako budzik; BORowcy eskortują psy; liderzy partii próbują indoktrynować i usilnie twierdzą, że tego nie robią; ciągle powstają komisje śledcze, które badają poprzednie komisje śledcze; prezydent nie umie się nawet przywitać a jakiś ksiądz ma wiekszą władzę i poparcie niż premier. Kto wybrał tych ludzi? My - naród. Czemu zostali wybrani? Bo się nam kurwa nie chciało iść na wybory=/. Boję się co to będzie, jeśli władza zostanie w tych samych rękach na kolejne pięc lat. Oni tak łatwo nie odpuszczą. Ktoś w radiu ostatnio puścił dobry komentarz: "Owszem, fakt, że spadło bezrobocie i jest wiecęj mieszkań, ale to dlatego, że wiekszość rodaków wyjechała do Wielkiej Brytanii." Boję się co to będzie w przyszłości.

"To tu polityka wysysa mózg
To tutaj asa zabija król
Gdy trwa zimna wojna serca i słowa
Coraz mniej miejsca żeby się schować."

Nie zdziwiłbym się bardzo jakby III Wojna Światowa wybuchła za przyczyną Polski. Np. fochniemy się na Rosję i nam zakręcą kurki. Ale najpierw to musieliby nas z Unii wyrzucić. Ale spoko spoko, niedługo się to stanie. Niech tylko jeszcze Maciej G. porozrzuca  trochę ulotek i wyrzucą nas na zbity pysk=D.

"Władza tak jak narkotyk
Władza to wielka siła
Rodzi miłość i lęk
Czasami też zabija
Obiecuje tak wiele
W słowa prawdę owija
Gdy uklękniesz dłoń poda
Lecz umie też zabijać."

Ale głupoty popisałem xDDD. Spadam bo CBŚ chyba dobija się do drzwi.
\m/

Przeznaczenie #2
Autor: angelous
12 lipca 2007, 21:10

 "Przeznaczenie to nie wyroki opatrzności,
to nie zwoje napisane ręką demiurga,
to nie fatalizm. Przeznaczenie to nadzieja."

Hm zgadzam się poniekąd z komentarzem Aniołka. Wszystko zależy od tego co rozumiemy pod pojęciem "przeznaczenie". Dla jednych może to być opatrzność boska, dla innych po prostu konsekwencja podjętej decyzji.

Jeżeli przeznaczenie to po prostu coś, co jest z góry ustalone przez siłę wyższą, a człowiek nie może uciec od swojego losu to w to nie wierzę. Od wieków ucieczka od przeznaczenia jest jednym z wątków filmów i książek. Bohater na początku wypełnia swoją misję, podąża za przeznaczeniem ale w końcu stwierdza, że nie chce żyć w sposób wyznaczony przez kogoś innego. Stara się zerwać ze swoim losem i pragnie sam go tworzyć. Nie wierzę w takie przeznaczenie. Od tego mam wolną wolę by samemu kształtować przyszłość.

Jeśli natomiast przeznaczenie to cel naszej wędrówki, który się zmienia wraz z każdym naszym krokiem - to owszem, zgadzam się z tym poglądem. Nikt za nas nie ustalił z góry co się stanie w przyszłości. Siła wyższa może wiedzieć co będzie na końcu naszej ścieżki ale nie może wiedzieć, którą ścieżkę wybierzemy. Tak mi kiedyś powiedziała katechetka i to była jedyna mądra rzecz jaką wygłosiła. Gdyby tak nie było to uważam, że nie istniałoby wtedy coś takiego jak wolna wola. Tak przynajmniej ja to rozumiem.

Zgadzam się z Andrzejem Sapkowskim. To nie przeznaczenie zmierza na spotkanie z nami, to my zmierzamy na spotkanie z przeznaczeniem.

Przeznaczenie
Autor: angelous
11 lipca 2007, 23:12

 Spotkałem i spotykam wciąż wielu ludzi, którzy mówią, że wierzą w przeznaczenie. Twierdzą, że tak miało być, że tak chciał los, że tak było zapisane w gwiazdach etc. Zaciekawił mnie ten punkt widzenia. Według tych ludzi wszystko było już ustalone dużo wcześniej z góry. Ale czy ja w to wierzę?

Nie

Moim zdaniem, każdy z nas jest kowalem własnego losu. Nie istnieje nic takiego jak przeznaczenie. Każda nasza decyzja, każdy nasz czyn zmienia naszą przyszłość. Nie chcę wierzyć, że jakaś siła wyższa za naszymi plecami wymyśliła sobie co się z nami stanie. Jeśli tak by natomiast było, to wtedy moim zdaniem idea wolnej woli byłaby bez sensu. Co z tego, że człowiek może decydować o swoim życiu skoro ono i tak ma się zakończyć w jeden określony sposób?

Każdego dnia budzę się rano i nie wiem, nikt nie wie, jak się skończy mój dzień. Wszystko będzie zależało od tego co zrobię, jakie decyzje podejmę. Sam sobie kształtuję przyszłość. Jeśli byłaby ona określona z góry to czy byłby sens się starać i podejmować trud dnia codziennego? Mógłbym przecież iść po najmniejszej linii oporu. Po co się starać skoro i tak skończę jak mam skończyć. Dlatego nie wierzę w przeznaczenie. Moja przyszłość będzie tak na jaką sobie zapracuję. 

Bohater
Autor: angelous
09 lipca 2007, 23:44

 Wczoraj pewna dziewczyna nazwała mnie bohaterem...

Wracałem do domu i w tunelu w bloku zauważyłem, że jakiś facet dobiera się do dziewczyny i chce ją... skrzywdzić. W pierwszym momencie chciałem odejść stamtąd jak najszybciej. Jednakże po chwili zmieniłem zdanie, podjąłem ryzyko i przepędziłem napastnika... Nie wiem czemu zmieniłem zdanie i stanełem w jej obronie. Przecież w ogóle jej nie znałem... Ale jednak zatrzymałem się. Czemu? Refleks przeszłości? Może troska o innych ludzi? Może po prostu podświadomie, szybko podjęta decyzja? A może taki jestem i nie chciałem by coś się jej stało? Dziewczyna nazwała mnie bohaterem i powiedziała że jestem ewenementem bo na 3 przechodniów tylko ja zareagowałem. Nie czuję się nim. Nie zrobiłem nic wielkiego. Moim zdaniem, wielu ludzi postąpiło by tak jak ja. Nie czuję się nim także dlatego, że moją pierwszą myślą była ucieczka z tamtego miejsca... Ludzi strach. Nadal uważam, że nie zrobiłem nic wielkiego. Zachowałem się tak jak powinien zachować się... człowiek.

Wczoraj pierwszy raz pomyślałem, że chcę opuścić to miasto. Ale z drugiej strony wszędzie jest tak samo. Czy tutaj, czy zza granicą - no difference.

Dziwna mi ta notka jakoś wyszła...

Wujek Dobra Rada
Autor: angelous
06 lipca 2007, 16:09

 Jeśli idziecie do dziekanatu porozmawiać o kwalifikacji na studia to nie zapomnijcie wziąć ze sobą i położyć na biurku jakiś nóż bądź nawet pistolet. Wtedy może dopiero potraktują was poważnie. Ale to też niekoniecznie=/ A jak dzwonicie na uczelnie to mówcie ze wschodnim akcentem i co 3-4 słowo wrzucajcie jakiegoś abdula. Spóźniłem się ze złożeniem papierów na Politechnikę Gdańską... Wiem wiem to tylko i wyłącznie moja wina. Naważyłem/nawarzyłem (nie potrzebne skreślić) sobie piwa to go teraz sam wypije. Shit...

Myślałem, że gdy skończę szkołę średnią to nie będę już miał do czynienia z takimi personami jak Roman G. i nigdy więcej żadne paranoje mnie nie spotkają. A jednak... Czemu na uczelniach nie może być ustalony jeden termin wpłat, rejestracji i list kandydatów? Byłoby o wiele wygodniej. Nie byłoby takiego zamieszania i stresu. A tak to np dostanę się na UG na gegrę i nie będę wiedział co robić. Czekać na wyniki w Olsztynie i olać gegrę czy nie czekać i wieźć papiery do Gdańska. Porażka... Poza tym szkoda, że nie ma już limitu składania na 3 uczelnie. Z jednej strony dobrze, że nie ma bo im na więcej uczelni się złoży tym większa szansa, że gdzieś się dostanie. Z drugiej strony źle bo takie Abra****ki robią sztuczny tłok i tylko zapełniają miejsca. A ludzie potem się stresują, że się nie dostali. Kolejna porażka... Wiem ile stresu kosztuje to moich bliskich=/ Daj Bóg bym się dostał - gdziekolwiek... (i nie przegapił żadnych terminów)

Przydałby mi się do tego jakiś mały pomocny anioł stróż...