Najnowsze wpisy, strona 13


Przeznaczenie #2
Autor: angelous
12 lipca 2007, 21:10

 "Przeznaczenie to nie wyroki opatrzności,
to nie zwoje napisane ręką demiurga,
to nie fatalizm. Przeznaczenie to nadzieja."

Hm zgadzam się poniekąd z komentarzem Aniołka. Wszystko zależy od tego co rozumiemy pod pojęciem "przeznaczenie". Dla jednych może to być opatrzność boska, dla innych po prostu konsekwencja podjętej decyzji.

Jeżeli przeznaczenie to po prostu coś, co jest z góry ustalone przez siłę wyższą, a człowiek nie może uciec od swojego losu to w to nie wierzę. Od wieków ucieczka od przeznaczenia jest jednym z wątków filmów i książek. Bohater na początku wypełnia swoją misję, podąża za przeznaczeniem ale w końcu stwierdza, że nie chce żyć w sposób wyznaczony przez kogoś innego. Stara się zerwać ze swoim losem i pragnie sam go tworzyć. Nie wierzę w takie przeznaczenie. Od tego mam wolną wolę by samemu kształtować przyszłość.

Jeśli natomiast przeznaczenie to cel naszej wędrówki, który się zmienia wraz z każdym naszym krokiem - to owszem, zgadzam się z tym poglądem. Nikt za nas nie ustalił z góry co się stanie w przyszłości. Siła wyższa może wiedzieć co będzie na końcu naszej ścieżki ale nie może wiedzieć, którą ścieżkę wybierzemy. Tak mi kiedyś powiedziała katechetka i to była jedyna mądra rzecz jaką wygłosiła. Gdyby tak nie było to uważam, że nie istniałoby wtedy coś takiego jak wolna wola. Tak przynajmniej ja to rozumiem.

Zgadzam się z Andrzejem Sapkowskim. To nie przeznaczenie zmierza na spotkanie z nami, to my zmierzamy na spotkanie z przeznaczeniem.

Przeznaczenie
Autor: angelous
11 lipca 2007, 23:12

 Spotkałem i spotykam wciąż wielu ludzi, którzy mówią, że wierzą w przeznaczenie. Twierdzą, że tak miało być, że tak chciał los, że tak było zapisane w gwiazdach etc. Zaciekawił mnie ten punkt widzenia. Według tych ludzi wszystko było już ustalone dużo wcześniej z góry. Ale czy ja w to wierzę?

Nie

Moim zdaniem, każdy z nas jest kowalem własnego losu. Nie istnieje nic takiego jak przeznaczenie. Każda nasza decyzja, każdy nasz czyn zmienia naszą przyszłość. Nie chcę wierzyć, że jakaś siła wyższa za naszymi plecami wymyśliła sobie co się z nami stanie. Jeśli tak by natomiast było, to wtedy moim zdaniem idea wolnej woli byłaby bez sensu. Co z tego, że człowiek może decydować o swoim życiu skoro ono i tak ma się zakończyć w jeden określony sposób?

Każdego dnia budzę się rano i nie wiem, nikt nie wie, jak się skończy mój dzień. Wszystko będzie zależało od tego co zrobię, jakie decyzje podejmę. Sam sobie kształtuję przyszłość. Jeśli byłaby ona określona z góry to czy byłby sens się starać i podejmować trud dnia codziennego? Mógłbym przecież iść po najmniejszej linii oporu. Po co się starać skoro i tak skończę jak mam skończyć. Dlatego nie wierzę w przeznaczenie. Moja przyszłość będzie tak na jaką sobie zapracuję. 

Bohater
Autor: angelous
09 lipca 2007, 23:44

 Wczoraj pewna dziewczyna nazwała mnie bohaterem...

Wracałem do domu i w tunelu w bloku zauważyłem, że jakiś facet dobiera się do dziewczyny i chce ją... skrzywdzić. W pierwszym momencie chciałem odejść stamtąd jak najszybciej. Jednakże po chwili zmieniłem zdanie, podjąłem ryzyko i przepędziłem napastnika... Nie wiem czemu zmieniłem zdanie i stanełem w jej obronie. Przecież w ogóle jej nie znałem... Ale jednak zatrzymałem się. Czemu? Refleks przeszłości? Może troska o innych ludzi? Może po prostu podświadomie, szybko podjęta decyzja? A może taki jestem i nie chciałem by coś się jej stało? Dziewczyna nazwała mnie bohaterem i powiedziała że jestem ewenementem bo na 3 przechodniów tylko ja zareagowałem. Nie czuję się nim. Nie zrobiłem nic wielkiego. Moim zdaniem, wielu ludzi postąpiło by tak jak ja. Nie czuję się nim także dlatego, że moją pierwszą myślą była ucieczka z tamtego miejsca... Ludzi strach. Nadal uważam, że nie zrobiłem nic wielkiego. Zachowałem się tak jak powinien zachować się... człowiek.

Wczoraj pierwszy raz pomyślałem, że chcę opuścić to miasto. Ale z drugiej strony wszędzie jest tak samo. Czy tutaj, czy zza granicą - no difference.

Dziwna mi ta notka jakoś wyszła...

Wujek Dobra Rada
Autor: angelous
06 lipca 2007, 16:09

 Jeśli idziecie do dziekanatu porozmawiać o kwalifikacji na studia to nie zapomnijcie wziąć ze sobą i położyć na biurku jakiś nóż bądź nawet pistolet. Wtedy może dopiero potraktują was poważnie. Ale to też niekoniecznie=/ A jak dzwonicie na uczelnie to mówcie ze wschodnim akcentem i co 3-4 słowo wrzucajcie jakiegoś abdula. Spóźniłem się ze złożeniem papierów na Politechnikę Gdańską... Wiem wiem to tylko i wyłącznie moja wina. Naważyłem/nawarzyłem (nie potrzebne skreślić) sobie piwa to go teraz sam wypije. Shit...

Myślałem, że gdy skończę szkołę średnią to nie będę już miał do czynienia z takimi personami jak Roman G. i nigdy więcej żadne paranoje mnie nie spotkają. A jednak... Czemu na uczelniach nie może być ustalony jeden termin wpłat, rejestracji i list kandydatów? Byłoby o wiele wygodniej. Nie byłoby takiego zamieszania i stresu. A tak to np dostanę się na UG na gegrę i nie będę wiedział co robić. Czekać na wyniki w Olsztynie i olać gegrę czy nie czekać i wieźć papiery do Gdańska. Porażka... Poza tym szkoda, że nie ma już limitu składania na 3 uczelnie. Z jednej strony dobrze, że nie ma bo im na więcej uczelni się złoży tym większa szansa, że gdzieś się dostanie. Z drugiej strony źle bo takie Abra****ki robią sztuczny tłok i tylko zapełniają miejsca. A ludzie potem się stresują, że się nie dostali. Kolejna porażka... Wiem ile stresu kosztuje to moich bliskich=/ Daj Bóg bym się dostał - gdziekolwiek... (i nie przegapił żadnych terminów)

Przydałby mi się do tego jakiś mały pomocny anioł stróż...

Chciwość
Autor: angelous
06 lipca 2007, 14:31

 Przeraża mnie to. Ludzie chcą coraz więcej i więcej zapominając o zrozumieniu drugiego człowieka. Wielu z nich idzie po trupach by osiągnąć swój cel. Każdy pragnie osiągnąć coś zużywając jak najmniej sił i środków. Zawsze jest im za mało. Nie potrafią zrozumieć, że może istnieć ktoś kto jest na prawdę w potrzebie. Ludzie nie potrafią przystopować i pomyśleć o innych. Dobro osobiste i rzeczy materialne stawiają na pierwszym miejscu. Wiem, że często trzeba osobiście zadbać o własne cztery litery ale jak to ktoś powiedział "nadgorliwość gorsza od faszyzmu". Niby mam XXI wiek, czasy gdzie humanitaryzm jest jednym z podstawowych praw zawartych w konstytucjach a czuję się czasami jakby światem rządziło prawo dżungli. Przeżyje najsilniejszy. A cała reszta przepadnie w ciemnych otchłaniach czeluści... Nie chcę żyć w świecie w którym dominuje wyścig szczurów, osiąganie celów poprzez iście po trupach i pragnienie dostawania bez dawania czegoś w zamian. Ale jestem niemal pewien, że tacy ludzie dostaną zasłużoną karę niegdyś. Nie dzisiaj, może nie jutro. Ale kiedyś z pewnością. Odwróci się od nich szczęśliwa karta i odpowiedzą za swoje czyny przez które cierpiały niewinne istoty.

"Nie można dostać czegoś nie tracąc czegoś w zamian.
Żeby coś otrzymać musisz mieć coś o podobnej wartości.
To zasada równoważnej wymiany."