Najnowsze wpisy, strona 7


Mój brat
Autor: angelous
09 grudnia 2007, 08:52

Nie mogę go strawić... A raczej jego stosunku do rodziców, tego jak się do nich odzywa, jak ich traktuje=/ Ojciec czy mama potrafią przyjść do niego z ochotą by ot tak sobie porozmawiać, a on się albo nie odzywa albo pyskuje im. Szczeniak ma dopiero 16 lat (1 gimnazjum) a potrafi im rzucać texty typu "zamknij się", "wyjdź stąd", i jeszcze parę gorszych. Serce mi się kraja jak widzę gdy tak się odzywa do rodziców bo wiem jak oni muszą cierpieć. Chcą przyjść porozmawiać z nim jak mu minął czas w szkole a dostają same bluzgi. Często płakać mi się chce jak widzę takie sceny...

Wiem, że ja sam nie jestem święty wobec rodziców i mało z nimi rozmawiam ale przynajmniej robię to z kulturą i ich nie obrażam. Chociaż ostatnio staram sie to zmienić i próbuję sam z nimi rozmawiać. Niegdyś moje rozmowy z nimi polegały na tym, że oni zadawali pytania a ja odpowiadałem "tak/nie". Teraz sam często spytam się jak tam w pracy, jak budowa domu, czasem sam zadzwonię... Wiem, że to jeszcze nie taki kontakt jaki chciałbym z nimi osiągnąć ale staram się i mam nadzieję, że mi się uda. Bo nie mogę wytrzymać jak widzę, że oni muszą cierpieć przez takie zachowania swoich dzieci....

Chciałbym by chociaż na te święta mój brat normalnie odzywał się do rodziców i nie robił im przykrości. Niestety wątpię by to się stało. Jest on zbyt wybuchowy... Jedna scena utknęła mi w pamięci. Wprawdzie jej nie widziałem na własne oczy ale mama mi ją opowiedziała. Mój brat hoduje rosiczki. W lato trzymał doniczki na balkonie. Ojciec naprawdę przez przypadek strącił je i rozsypał po ziemi. Brat się zdenerwował, zaczął się rzucać do taty, po czym wziął i wyrzucił rosiczki do kosza. Ok, jest on na tyle wybuchowy by nawet na złość zrobić takie coś ale sam wiem, że rosiczki są bardzo czułe i takie coś mogło je zabić. I w tym momencie, jak się brat rozpłakał to było mi go szkoda. Aż sam miałem łzy w oczach jak o tym myślałem. Nadal mam. Wiem, że terrarystyka i egzotyczne rośliny są jego pasją i wkłada dużo serca w nią. Ma obszerną wiedzę na ich temat, zna łacińskie nazwy etc. Żal mi się go zrobiło, że musiał się zaczynać wszystko od nowa a tata zrobił to naprawdę przez nieuwagę. Natomiast ojca zrobiło mi się żal w momencie jak próbował wszystko naprawić, wyciągnąć rosiczki ze śmietnika i z powrotem je włożyć do ziemi a brat tylko wyrwał mu je z rąk i ponownie wyrzucił. Nie lubię tego wspomnienia bo płakać mi się chce jak o nim myślę. Czy w mojej rodzinie nie może być normalnych, zdrowych stosunków? Chciałbym móc przyjechać do domu i nie słyszeć żadnych kłótni, wrzasków i złośliwości.

A najbardziej chciałbym by moi rodzice nie musieli tak cierpieć przez nasze zachowania...

Congratulations!
Autor: angelous
03 grudnia 2007, 00:53

Notka powstała z myślą by pogratulować Aniołkowi dostania się do SKN'u=]

A więc...

Gratuluję Aniołku:* Wiedziałem, że się dostaniesz. Trzymałem za Ciebie kciuki cały weekend=] Byłoby dla mnie wielkim szokiem i zdziwieniem gdybyś po takim wysiłku i zaangażowaniu się jakie włożyłaś w swój projekt nie dostała się do koła. Nie ma co ukrywać, jesteś dobra w te klocki=]

Jeszcze raz gratuluję:*

Zwątpienie
Autor: angelous
02 grudnia 2007, 18:55

Czasami przychodzi taki moment w życiu człowieka, kiedy wydaje się, że wszystko co robiliśmy, co robimy, co chcemy zrobić nie ma sensu. Na nic nie mamy ochoty. Po prostu siedzimy bezczynnie i patrzymy w pustkę. Nie mamy nawet ochoty iść pograć w ulubioną grę czy poczytać dobrej książki. Nie chodzi mi o lenistwo. Mam na myśli takie zwątpienie, że po co to wszystko. Człowiek nie ma nawet siły myśleć. Chciałby zniknąć, przestać istnieć. Męczy go otaczający go świat. Wszystko dookoła się rusza a on siedzi w miejscu i biernie obserwuje cały ten harmider. Jest zmęczony, chciałby móc odpocząć ale nie wie jak. Ale nie fizycznie tylko psychicznie. Pragnie jedynie by uczucie bezsensu uszło z jego głowy.

Siedzę sobie właśnie na kanapie i nie wiem co ze sobą zrobić. Jutro mam kolokwium z grafiki inżynierskiej z której nic nie rozumiem ale nie mogę się przemóc by otworzyć zeszyt i chociaż poczytać. Nie tyle, że mi się nie chce ale jest mi w tym obojętne czy zaliczę to kolokwium czy nie. Nie lubię być w takim stanie bo wiem, że gdy ja "wegetuję" mogę w tym czasie stracić wiele rzeczy. Nie mam nawet ochoty iść zapalić, napić się gorącej czekolady czy włączyć TV. Najchętniej siedziałbym sobie tutaj i delektował się tą pustką w której utkwiony jest mój wzrok...

xxx
Autor: angelous
18 listopada 2007, 14:31

Od pewnego czasu czuję, że coś wewnątrz mnie wzrasta, potęguję się...
Nie wiem co to jest... Jakaś energia, bliżej niesprecyzowane emocje czy coś w tym stylu...
Chciałbym móc iść wykrzyczeć się prosto w niebo albo zrobić cokolwiek co by zredukowało to napięcie w środku...
Ale to nie jest takie proste...
Boję się, że pewnego dnia to wszystko wybuchnie; że dotrze do pewnych granic wytrzymałości i eksploduje...
A wtedy to już nie wiem co ze mną będzie... Czy w ogóle coś będzie...

Pisania
Autor: angelous
14 listopada 2007, 22:10

 Ostatnio odkryłem u siebie swoją nową cechę (chociaż nie wiem czy mogę to tak nazwać; raczej nie mogę ale póki co nie przychodzi mi żaden inny wyraz do mojej gestapowskiej głowy). Bardzo lubię pisać. Zwłaszcza różnego artykuły, rozprawki albo po prostu ot tak sobie pofilozofować. Ale nie chodzi mi tutaj o jakieś artykuły informacyjne o np. wynikach wyborów czy jakiś wydarzeniach. Mam na myśli takie bardziej popularno-naukowe, "ponad-czasowe" jak ja to określam. Np. o tym jak za xxx lat będzie wyglądało życie ziemniaków na Ziemii... Kiedyś jak edukowałem Aniołka z angielskiego to poprosiłem (by nie było, że kazałem) by napisała esej o tym czy technologia zatrze kiedyś granicę między organizmami żywymi i tymi trochę mniej. Postanowiłem, że sam też spróbuję go napisać. Bawiłem się przy tym jak małe dziecko w piaskownicy=] Poza tym, jak już wcześniej wspomniałem, już pofilozofować i swoje myśli przelewać na papier. Wielokrotnie na blogu pisałem już takie notki o np. przeznaczeniu, duszy etc. Można powiedzieć, że moje hobby to tak jakby poniekąd coś w rodzaju dziennikarstwa. Z tego co się orientuję oni też piszą felietony. Ale nie mógłbym występować przed kamerą. Za duży stresior. Bałem się coś powiedzieć na forum klasy to co dopiero mówić o przemawianiu przed milionami moich wiernych fanów=/ No ale już np. w takim Szkle Kontaktowym z chęcią bym sobie pogawędził z Miecugowem i Sianeckim=] No ale wracając do pisania - lubię pisać nie tylko artykuły. Razu pewnego usiadłem na matmie w gimnazjum i w zeszycie pod zadaniami zacząłem pisać opowiadanie. Pomysł umarł wraz z zabraniem mi zeszyty przez nauczycielkę. Ale w trzeciej liceum idea została reaktywowana i stworzyłem pierwszą część mojego tryptyku. Dwie kolejne części opracowują się już w mojej głowie. Muszę pewnego razu usiąść i przelać je na papier. A potem wydam książkę i zarobię miliardy xD Niah niah!